13 czerwca 2016

4~Bezwładnie~

Bez słowa Adam zamknął mnie w szczelnym uścisku. Nie mogłam określić co czuje bo nawet nie mogłam oddychać, ale chciałam bym aby trwało to dłużej, brakowało mi właśnie tego, aby ktoś mnie przytuli i powiedział  ‘’będzie dobrze,,
                                                                       ~*~
Oboje staliśmy w milczeniu ,Małysz stał oparty o ścianę głęboko zastanawiał się na czymś ,patrzył niepewnie w moim kierunku, po wyrazie jego twarzy ujrzałam spłuczcie, litość .Odwróciłam napięcie głowę w stronę okna .Oparłam głowę o zimną ścianę i spojrzałam w przestrzeń za oknem .Zaciskam z całej siły powieki by nie uronić kolejne łzy. Cisza zaczęła robić się niezręczna, ale nie chciałam jej przerywać.
Momentalnie czuje dłoń Adama na swoim ramieniu ,wysilam się na delikatny uśmiech i odruchowo zerkam na twarz mężczyzny .
-Haniu, nie sądzisz, że przyszła pora powiedzieć prawdę Kamilowi??-Małysz chwyta moją dłoń impulsywnie jakby chciał dać mi otuchy..
-Nie, to nie możliwe- wtrąciłam się w zdanie-nie chce mu niszczyć małżeństwa...
-Hania gdybyś potrzebowała moje pomocy mów …-powiedział wyraźnie zmieszany. Objął mnie ramieniem całując mnie w czubek głowy .
                                                                          ~*~
– Napijesz się czegoś? –proponuje
- Herbaty
Po kilku minutach siadam naprzeciwko Adama, stawiając przed nami dwa kubki z parującym napojem.
-Dziękuję
-Opowiadaj, jak tam u ciebie, wszystko w porządku?-Na to pytanie moja szczęka momentalnie sama się zaciska. Wiem że cokolwiek bym powiedziała Adam i tak mi nie uwierzy.
Spuściłam wzrok na swoje dłonie i zmarszczyłam brwi, nie do końca wiedząc, co mam powiedzieć, aby wyjaśnić to, co czuję.
-Nie wiem, kompletnie nie wiem, zgubiłam się –wyznałam chowając twarz w dłonie.
Cholera Zgubiłam się we własnych uczuciach!! To mnie przerasta...Czuje się bez brona jak dziecko we mgle…
Po moich policzkach spłynęły łzy, na sama myśl, jaką jestem idiotką. Czemu tak łatwo się podałam?
-Haniu-otarłam szybko łzy i spuściłam wzrok na buty, nie chce by Małysz, mi okazywał litość. Kłamiesz!
-Ponoć wiara czyni cuda. Musisz wierzyć ,że …
-…że się uda-dokończyłam zdanie , zanim Adam zdążył to zrobić. Miał racje .
-Właśnie-przytaknął
-To co? Może najpierw  odwiedzisz chłopaków?   –Zmienia po chwili temat
-Nie wiem czy to dobry pomysł - mruknęłam pod nosem, czując jak mnie pieką policzki
Odwróciłam głowę widząc jego przenikliwe spojrzenie.
-Boisz się-prycham pod nosem i spoglądając w bok, zagryzając wargę w namyśle. Czy to tak widać?
-Trochę-wyznałam, spuściłam diametralnie głowę, czując jak na pływają mi do oczy łzy. Z całych sił starałam się, aby mój głos zabrzmiał pewnie i obojętnie.
-Oni wszyscy mają do mnie żal –odpowiadam cicho ,zagryzając nerwowo wargę . Nawet Kamil..
-Haniu-poczułam na swoim ramieniu ciepłą dłoń Adama, podniosłam głowę ,obserwując jego twarz, miał ciepły ,szczery uśmiech- Nie możesz stać bezczynie .
W moich oczach momentalnie zebrały się łzy, ale chciałam być silna. Siedziałam nie ruchomo, analizując słowa Adama .

W pewnej chwili zauważam ,że delikatnie macha ręką żebym poszła za nim. Wiem co ma na myśli…I tego właśnie się obawiam ...

                                                                        ~*~
Zatrzymałam się przed samochodem , moja prawa dłoń spoczywała na klamce. Spojrzałam z pretensją na Adama robiąc maślane oczy .
Napotkałam jego karcące spojrzenie .Przełknęłam ślinę ,posłusznie wsiadłam do samochodu.

Bałam się ,Bałam się dowiedzieć prawdy. Tego co tak bardzo nie dopuszczam do głowy, twojej reakcji. Bałam się usłyszeć od ciebie –osoby która kocham nad życie .Tak bardzo boje się twoich słów, wiem że każde słowo twoje mnie zrani, także mam świadomość ze twoje słowa będą prawdziwe.
Chciałam sama dźwigać ten ciężar . Nie chciałam cię skrzywdzić teraz już wiem ze obje ucierpieliśmy. To było straszne, wiedzieć ,że to ja popełniłam błąd ,uciekłam przed strachem .Nie walczyłam o ciebie, wolałam uciec. Przegrałam

To była cisza przed burzą, Początek tej przerażającej prawdy. 

,,Prawdziwy ból nie objawia się w łzach "

30 kwietnia 2016

3 ~Mimo Cierpienia ~

"Marzę o cof­nięciu czasu.
Chciałabym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu,
jeszcze raz przeczytać uważnie na­pisy na drogowskazach i
pójść w innym kierunku."  


Piątek późne popołudnie w dodatku środek Października , zimne , wietrzne Zakopiańskie powietrze. Dojechałam dopiero na miejsce o 21 . Moje nogi powoli odmawiały posłuszeństwa  byłam zmęczona to długą jazdą ,po woli spinałam się po schodach  aż na sam szczyt gdzie mieściło się moje stare mieszkanie uff dobrze że nie jest na 10 piętrze.
Gdy podeszłam do drzwi czułam w kościach, kiedy przekroczę ten próg moje życie zawali się ponownie….
Po dłużej chwil przekręciłam klucz w zamku wydal on zabawny zgrzyt, po czym drzwi się otworzyły, a ja wkroczyłam do środka czując lekką niepewność czy podołam nowej rzeczywistości.
                                                                                          ~*~
Następny, zwykły, szary dzień no oczywiście nie licząc tego, że jestem w starym mieszkaniu, porzuciłam swoje dotychczasowe życie.
 Powoli wynurzyłam się spod kołdry, i spojrzałam na zegarek stojący na zdezelowanej szafce nocnej, och nie dopiero 8.16 Jeszcze wcześnie –pomyślałam jednak wcale nie miałam ochoty ponownie kłaść się, wstałam nie chętnie wsuwając kapcie na stopy i mozolnym krokiem ruszyłam no jak można nazwać to łazienką składając się z prysznica, bo niestety umywalka była oberwana a reszta no czekała na remont, ale się nie doczekała. Mieszkanie kupiłam z myślą o marzeniach w Zakopanym, o zamieszkaniu tu , jednak plany się bardzo skomplikowały się.

Obmyłam twarz wodą –Cholera –zaklęłam pod nosem nie cierpię lodowatej wody z samego ranka.
-Zapowiada się piękny dzień prawda?-powiedziałam do swojego odbicia, nie jestem desperatką ale ostatnią zdarza mi się że rozmawiam do siebie , sama stworzyłam sobie takie życie .
Chwile stałam  przyglądając  się każdemu zakątku swojej twarzy, oprócz wystających kości policzkowych, wyglądałam jak każda inna miałam ciemne brązowe włosy , czekoladowe oczy.

Umyta i doprowadzona do porządku, skierowałam się do kuchni, całe szczęście, że pomyślałam o małych zakupach, bo inaczej byłam bym zmuszona biec rano do sklepu spożywczego. Otworzyłam lodówkę szukając czegoś dla siebie. Po chwili wyciągałam jogurt i wsypałam do niego płatki zbożowe.

Po zjedzeniu śniadania zaczęłam chodzić po mieszkaniu rozglądając się po pomieszczeniach, ręką dotykałam każdy zakamarek mebla chciałam zająć się czymś by chodź na chwile zapomnieć, nawet tu w moim mieszkaniu widzę go przed oczami ? .Jak to jest, że nim bardziej chcesz zapomnieć wymazać to na złość wszystko wraca.

Może siebie oszukać, ale serca NIE.

Odwracam wzrok i zerkam kątem oka na mebel stojący na samym końcu pokoju .Mój wzrok ląduje na zdjęciu stojący na komodzie .Czuje chłód, później cisnące się do oczu łzy. Padam na kolana, chowając twarz w dłonie. Wszystkie wspomnienia wracają, mam ochotę krzyczeć z bólu. Tracę poczucie czasu wszystko zaczyna się kręcić.

- Musiałam odejść, na prawdę- szeptałam sama do siebie kuląc się po ziemi. Łzy płynęły mi po policzkach miałam ochotę umrzeć, upadłam na dno.
Czułam bezsilność, miałam wrażenie jakby moje ciało pokryło milion grubych igieł głęboko wbitych w moją skórę. Łza powoli płynęła po moim policzku. Usiadłam skulona na podłodze, nigdy już nie będzie tak samo. Zostawiłam go samego bez żadnego wyjaśnienia. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy i przyznać się do swojej beznadziejności. Jedną rzeczą, którą w stanie jestem przyznać się do porażki.
Ból, który ogarniał całą moją duszę był nie do opisania. Zamknęłam oczy, aby spróbować o nim zapomnieć, chodź teoretycznie nie było to możliwe. Utonęłam w swoich wspomnieniach na chwile się uspakajając. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi ta cholerna melodia ogarnęła moje ciało od razy poczułam dziwny dreszcz. Nie był to dreszcz strachu, przecież nikt nie wiem o moim przyjeździe.

Z jękiem stanęłam na nogi, podchodząc do drzwi i jednym ruchem przekręcając zamek.
Podniosłam wzrok powoli ukazując się sylwetka mężczyzny. Otworzyłam szeroko oczy, wypuszczając głośno powietrze.
                                                                          ~ *~
Bez słowa Adam zamknął mnie w szczelnym uścisku. Nie mogłam określić co czuje bo nawet nie mogłam oddychać, ale chciałabym aby trwało to dłużej, brakowało mi właśnie tego, aby ktoś mnie przytuli i powiedział ‘’będzie dobrze,,


                                      Proszę o przeczytanie poniższego tekstu jest to dla mnie ważne .... 
                                                                                               od autorki Lena 


Witajcie Kochane
Na pewno zastanawiacie się ,dlaczego nie pojawia się tak długo rozdział 3 .Jest to spowodowane na tłokiem nauki,ale już pomału zbliżają się Wakacje. Dużo się nie rozpisywałam,ponieważ planuje małe zmiany. Postanowiłam dodać dwójkę bohaterów Marcele Hule i Stefana Hule. Jaką role będą odgrywać to dowiecie się w swoim czasie,Oczywiście nie tylko to chciałam zmienić. Tworze zakładkę INFORMOWANI . Chciałam bardzo was przeprosić za to , że długo mnie nie było i za to , że nie wchodziłam wasze blogi , obiecuje poprawę , i postaram się nadrobić zaległości. Jeśli chcecie być informowani na bierząco,napiszcie mi pod tym rozdziałem .
                         Pozdrawiam Lena


07 lutego 2016

2~Echo~


Kamil
-Na belce Kamil Stoch-odezwał się głos komentatora na tyle głośno, aby przebić tłum rozwrzeszczanych kibiców. Na tle Zakopiańskiej skoczni, rozwiewały na wietrze biało-czerwone flagi,
-Mamy na dzieje, że to będzie fantastyczny lot -ponownie rozbrzmiał głos komentatora
Boże czy on zawsze musi to mówić?...Że nie ma mu tego za złe, ale naprawdę mógł sobie to odpuścić. To na prawdę nie podniosło mnie na duchu tylko bardziej mnie dobiło. 
Siadam na belkę i co widzę przed sobą?
 STRACH?
 Tysiąc kibiców, których znowu zawiodę, oni czekają z niecierpliwością na to, że dam im powód do radości, ale nie tym razem, mogę znowu ich zawieść. To ciągle siedzi mi w głowie i kiedy siedzę na tej belce to mnie blokuje, staję się to uciążliwe i nawet nie wiem jak sobie z tym poradzić?..
 Nie pewnie spoglądam w stronę trenera. Jeszcze moment, a naprawdę zejdę na zawał.
Na reszcie!
Odpycham się z progu i jadę.
Kiedy lecę w powietrzu nie ma dla mnie żadnego znaczenia, wszystkie myśli gdzieś zgubiłem? Liczy się teraz ten wspaniały moment!.
W końcu jednak zapala się ta czerwona lampka, gdy już zbliżam się widzę te uśmiechnięte twarze i co, ląduję na 102 metrze. Zjeżdżam w dół, głowo w dół. Znów zepsułem, zawiodłem, do cholery!
Zdejmuje narty i wychodzę na tyle szybko tak, aby nie dorwała mnie jakaś kamera nie chce znowu ponownie patrzeć w oczy kibicom.
~*~
-To przejściowe- odzywa się Małysz ,myśli że mnie pocieszy ? Wszyscy ,powtarzają
To tylko przejściowe …
A jak nie ? Mam tego dość ,tych uśmiechniętych buziek  i gadania ze jest Ok, to pieprzenie tak na prawdę..
Nie jest, i nie będzie nigdy już…
Po raz kolejny nie będę słuchał tego gadania i pocieszania. Wychodzę trzaskają drzwiami. Wyciągam telefon i dzwonie do Ewy, mam nadzieje, że chociaż ona mnie zrozumienie.
-Kamil, co się stało?-Jak dobrze słyszeć ją?..
-Ewa, kiedy przyjedziesz?
-Nie przyjadę, przepraszam Kamil nie mogę mam urwanie głowy w pracy..- Zagryzam wargi zdenerwowany, jak to nie przyjedzie? Przecież się umówiliśmy, co z Kruczkiem,???
-Ale na zawody będziesz?
-Niestety obawiam się ze nie zdążę-marsze brwi, analizując słowa Ewy.
-Ale, co z twoją praca przecież tu pracujesz?-Podnoszę ton głosu, jestem wściekły i zdezorientowany.
-Kamil uspokój się, dzwoniłam do Kruczka, ma kogoś poszukać
-Aha to mąż dowiaduję się ostatni?-Odpowiadam z pretensją
-Naprawdę Kamil muszę, już kończyć, kocham cię
-Ewa do cholery!!!-Krzyczałem jak głupi do telefonu , a za każdym razem odpowiadała mi tylko cisza…
Po raz kolejny zostałem sam na sam …

                                                    Naj­gorzej w życiu to sa­mot­nym być..         
                                                                                           Ryszard Riedel

Hania 
Po nie przespanej nocy i zużyciu całego opakowania chusteczek  siedziałam w kuchni mieszając zawzięcie łyżeczką w kawie .Myślami byłam  przy wczorajszej rozmowie z Kruczkiem.
-Słucham?
-Cześć Haniu, dzwonie by zapytać
….Kruczek?
-Czy byś się zgodziła by zostać naszą fotografką …?
Czy ja śnie czy co..
-Hania?-odchrząkuję  Łukasz
Nie odpowiadam…
Marszczę brwi ,w jednej chwil staje się biała jak kartka papieru ,czuje jak mój żołądek zaciska się w małą pętelkę a nogi mam jak z waty .. co ja mam mu powiedzieć ? może najlepiej się odłączyć i udać że tej rozmowy nie było ?..
-Proszę Hania posłuchaj wiem że jesteś ..-Czemu, czemu ja ?
-Nie, mogę przepraszam –odpowiada ,czując jak szklą mi się oczy
-Proszę przemyśl ,potrzebujemy cię…
Dodaje po chwili ciszy….
-Będę cię tak męczyć jak się zgodzisz
Uśmiecham się blado ,ale  nie na tyle wystarczająco aby przerwać spływające ciurkiem łzy…
-Nie odpuścisz ?
-Nie ,nie ma mowy.
-Na ile?-pytam rzeczowo przerywając panująca miedzy nami cisze
-Na czas zawodów, później sama zdecydujesz ,to co ?-pyta nadzieją w głosie
Przełykam głośno ślinę, kręcąc niedowierzaniem  głową
-Ok
-Wiedziałem że się zgodzisz
Parskam śmiechem …
-Dobrze więc widzimy się jutro? Dziękuje ci Haniu..
-Jezu-Po chwili jednak do tarło na co się zgodziłam ale było już  za późno…
Tak na prawdę nie wiedziałam dla czego się zgodziłam? Czy tak bardzo chciałam zobaczyć te błękitne tęczówki ? Czy tak naprawdę chciałam zobaczyć tylko jego. Sama nie wiem ? , miałam co do tego wyjazdu wątpliwości .
~*~
Po godzinnej walce w końcu upchnęłam do bagażnika ostatnią walizkę z sprzętem i zająłem miejsce kierowcy, zapalając silnik, chwyciłam za kierownicę i oparłam na niej czoło,
Co ja robię ? !! -krzyczałam przed siebie ,uderzając głową o kierownicę byłam kompletnie rozdarta ,po czym pozwoliłam, aby wstrzymywany od kilku godzi szloch ,ponownie wstrząsnął moim ciałem .Tak cholernie bałam się tam jechać, bałam,  nie chciałam ponownie się rozczarować doznać tego bólu ! On ma karierę jest liderem a ja ? jestem zwykła dziewczyną która sobie robi nadzieje na wielką miłość ? I do tego jest moim przyjacielem .
-Debilka!, kompletna debilka ! -ponownie wylatuje zemnie porcja łez, mój świeży makijaż szlak trafił ! Jak wszystko !
Miało być tak pięknie ,a skończył się tak jak zawsze ponownie jadę do Zakopanego .Miałam być twarda ale przerosło mnie to !Jak spojrzę mu w oczy ?No jak ?Wyjechałam by oszczędzić nam cierpienia a teraz ,wiem ile było bólu i wspomnień .
I muszę teraz temu czoła stawić.
Krople deszczu ponownie uderzyły o szybę samochodu co raz mocniej .Dorównywały mojemu płaczu .Mój szloch jest silniejszy ode mnie nie mam wystarczająco siły by przerwać to .Przyrzekłam ze nie wrócę tam a jednak zrobiłam to przyjęłam propozycje od Łukasza Kruczka .
 Hanka idiotko nie płacz !
Dość !!.Nie muszę się przywołać do porządku .Spojrzałam w lusterko na mojej twarzy wymalował się grymas ,jak ja wyglądam ?, jak potwór lub coś gorszego.
Wyjechałam na drogę i skierowałam się w stronę autostrady. Wziełam głęboki oddech, i włączyłam radio, oczyszczając głowę ze wszelkich myśli. Teraz byłam tylko ja i bezkresna droga do Zakopanego. 

W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca. 
Paulo Coelho


Kto tęsknił ?,bo ja bardzo :*
Dzisiaj odwołali skoki w Oslo :(
Ale za to mam dla was pocieszenie <3
Czy wiecie że Łukasz Kruczek zrezygnował ...?
Nie wiem jak wy ,ale ten rok jest dobijający najpierw Gregor a teraz Kruczek :(
Do następnego :*
KOMENTARZ =MOTYWACJA

04 stycznia 2016

1~Niebo zapłakało deszczem~



Obudził mnie szum deszczu, uderzające o szybę, kilka długich sekund wpatrywałam się w biały sufit, nie potrafiłam ponownie za snąć. Wzięłam głęboki oddech, pragnąc zapanować nad swoim emocjami . Zerknęłam na zegarek, który wskazywał kilka minut po siódmej rano, szczerze dziwiłam nie na leżałam do tych rannych ptaszków bardziej do nocnych Marków.
Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Przeczesałam dłonią włosy patrząc na swoje zaczerwienione oczy. To jedyna oznaka po mojej wczorajszej słabości …
– Czas wziąć się w garść – mruknęłam pod nosem.
Nie zastanawiając się dłużej, związałam włosy w kitkę, przebrałam się w sportowy ciepły dres  i zbiegłam na dół schodami uważając by się nie potknąć o któryś stopień. Kilkanaście minut później wyszłam z domu. Na zewnątrz rozpadało się na dobre, jednak nic sobie z tego nie robiłam. Westchnęłam i narzuciłam na głowę kaptur, po krótkiej rozgrzewce włożyłam słuchawki do uszu , chowając telefon do kieszeni bluzy, ruszyłam przed siebie.
Nie biegałam dość dawno, jednak już po kilku minutach odczułam, jak bardzo mi tego brakowało. To był czas, kiedy mogłam się wyciszyć, byłam sam na sam ze swoimi myślami, miałam wtedy szansę dokładnego zastanowienia się nad wszystkim,
Popełniłam wiele błędów, może zbyt wiele. I chyba wszystko co stało się kiedyś, dzieje się do dziś jest tylko i wyłącznie ich konsekwencją. Wiem, za swoje błędy trzeba płacić i już najwyraźniej za nie   płacę…
Po niektórych przeżyciach bardzo trudno mi się pozbierać  i iść dalej…..
Ciągle wracają…
Łatwo jest wszystko oceniać, kiedy stoi się z boku, nie jest się w to wszystko zaangażowanym. Niestety, jestem w środku i czuję się przytłoczona tom masą problemów.
 Usiłuję jakoś to wszystko ogarnąć i nie mogę, chcę przed tym uciec, schować, ale to i tak dogania…
Próbuję czasem nawet „wyjść z siebie i stanąć obok”. Jest to niestety cholernie trudne, zwłaszcza jeżeli emocje są tak silne i jest ich tak wiele….
Jedna decyzja pociąga za sobą szereg kolejnych. A w życiu jak w życiu – coś za coś. Sztuka kompromisu. Rezygnujemy z czegoś dla… kogoś.
Wiem że to czas…
Zmian…
Przyspieszam ,nawet nie zwracając uwagi że mój trucht zmienił się w maraton ..
Muzyka dobiegająca ze słuchawek skutecznie odcięła mnie od wszelkich dźwięków płynących z zewnątrz…
Biegnę dalej delikatne krople jesiennego deszczu pokrywają , moje zmoknięte włosy..
Spojrzałam w niebo, teraz przypominało moje życie….
*~
Przystanęłam ,nagle moja trasa się zmieniła, stałam na wprost swojej ulubionej kawiarni .Aż było by żal nie wypić gorącej herbaty…po taki maratonie.
Westchnęłam z ulgą po przekroczeniu progu i z radością wzięłam głęboki oddech, rozkoszując się pięknym zapachem ciast i kawy. Zmierzając w stronę kasy, z zamiarem złożenia zamówienia, rozejrzałam się wkoło, jak na poranek to dziś wyjątkowo nie było dużo ludzi…
Po odebraniu swojego zamówienia zajęłam w ciszy stolik na końcu pomieszczenia.
 Chodż na  chwile chciałam odprężyć  się ,ale na nic moje starania. Cholerny telefon przerwał ten spokój ..

-Słucham?


-Cześć Haniu, dzwonie by zapytać-odezwał się męski głos wypuszczając przy tym głośno powietrze-Czy byś się zgodziła by zostać naszą fotografką …?

Szum wiatru i plusk deszczu stworzyła przyroda, aby zagłuszyć ludzkie westchnienia i szlochy…
                                              

Hej.Chciałam bardzo was przeprosić ale bloger usunął rozdział :(
Jestem zrozpaczona ,bo nie miałam zapasowej kopi ...
Mam nadzieje że zrozumiecie , napisałam ponownie ale to nie to samo co pierwsze ,wiadomo drugi raz nie da się tak samo napisać .
Oczywiście jeśli chcecie być informowani napiszcie w komentarzach lub w SPAM
Pozdrawiam :*


27 grudnia 2015

Prolog


Widziałeś kiedyś tęsknotę…?
Nie…?
To spójrz na mnie…
Spójrz mi prosto w oczy i powiedz co widzisz…
łzę…?
To nic…
Teraz dotknij serca…
Czujesz…?
Tak…
To ból…
Ból, który nie ustąpi…
Zobacz na usta…
Spójrz…!
One już się nie uśmiechną…
Nigdy…
A teraz powiedz co Ty czujesz…
Nic…?
Smutek…?
żal…?
No powiedz…!
To przecież nie boli…
Mówisz, że chcesz mojego uśmiechu…
Daj powód…
Daj wiarę…
Zaufaj…
… Ja i tak Ciebie kocham…
Za uśmiech…
Za sposób bycia…
Za… Wszystko…
Wiem, że Cię kiedyś zobaczę…
Dotknę…
Przytulę…
Poczuję Twego serca bicie…
Teraz pomyślę o Tobie…
O tym jak będzie…
O Nas…
O wszystkim…
I wiesz…
Maluje mi się uśmiech…

A wraz z nim łzy spływają.


19 czerwca 2015

Bohaterowie

  Hania Hart

Powiedz jedno słowo a przylecę do ciebie na skrzydłach.

  Kamil Stoch  
 Czy masz co ci przynosi szczęście ?

Ewa Bilan Stoch 

Adam Małysz
 

Richard Freitag 
Znalezione obrazy dla zapytania richard freitag

        Inni 
     Reprezentacja Polski