Kamil
-Na belce Kamil Stoch-odezwał się głos komentatora na tyle głośno, aby przebić tłum rozwrzeszczanych kibiców. Na tle Zakopiańskiej skoczni, rozwiewały na wietrze biało-czerwone flagi,
-Mamy na dzieje, że to będzie fantastyczny lot -ponownie rozbrzmiał
głos komentatora
Boże czy on zawsze musi to mówić?...Że nie ma mu tego za złe,
ale naprawdę mógł sobie to odpuścić. To na prawdę nie podniosło mnie na duchu
tylko bardziej mnie dobiło.
Siadam na belkę i co widzę przed sobą?
STRACH?
Tysiąc kibiców,
których znowu zawiodę, oni czekają z niecierpliwością na to, że dam im powód do
radości, ale nie tym razem, mogę znowu ich zawieść. To ciągle siedzi mi w
głowie i kiedy siedzę na tej belce to mnie blokuje, staję się to uciążliwe i nawet
nie wiem jak sobie z tym poradzić?..
Nie pewnie spoglądam
w stronę trenera. Jeszcze moment, a naprawdę zejdę na zawał.
Na reszcie!
Odpycham się z progu i jadę.
Kiedy lecę w powietrzu nie ma dla mnie żadnego znaczenia, wszystkie
myśli gdzieś zgubiłem? Liczy się teraz ten wspaniały moment!.
W końcu jednak zapala się ta czerwona lampka, gdy już
zbliżam się widzę te uśmiechnięte twarze i co, ląduję na 102 metrze. Zjeżdżam w
dół, głowo w dół. Znów zepsułem, zawiodłem, do cholery!
Zdejmuje narty i wychodzę na tyle szybko tak, aby nie
dorwała mnie jakaś kamera nie chce znowu ponownie patrzeć w oczy kibicom.
~*~
-To przejściowe- odzywa się Małysz ,myśli że mnie pocieszy ?
Wszyscy ,powtarzają
To tylko przejściowe …
A jak nie ? Mam tego dość ,tych uśmiechniętych buziek i gadania ze jest Ok, to pieprzenie tak na
prawdę..
Nie jest, i nie będzie nigdy już…
Po raz kolejny nie będę słuchał tego gadania i pocieszania.
Wychodzę trzaskają drzwiami. Wyciągam telefon i dzwonie do Ewy, mam nadzieje,
że chociaż ona mnie zrozumienie.
-Kamil, co się stało?-Jak dobrze słyszeć ją?..
-Ewa, kiedy przyjedziesz?
-Nie przyjadę, przepraszam Kamil nie mogę mam urwanie głowy
w pracy..- Zagryzam wargi zdenerwowany, jak to nie przyjedzie? Przecież się
umówiliśmy, co z Kruczkiem,???
-Ale na zawody będziesz?
-Niestety obawiam się ze nie zdążę-marsze brwi, analizując
słowa Ewy.
-Ale, co z twoją praca przecież tu pracujesz?-Podnoszę ton
głosu, jestem wściekły i zdezorientowany.
-Kamil uspokój się, dzwoniłam do Kruczka, ma kogoś poszukać
-Aha to mąż dowiaduję się ostatni?-Odpowiadam z pretensją
-Naprawdę Kamil muszę, już kończyć, kocham cię
-Ewa do cholery!!!-Krzyczałem jak głupi do telefonu , a za
każdym razem odpowiadała mi tylko cisza…
Po raz kolejny zostałem sam na sam …
Hania
Po nie przespanej nocy i zużyciu całego opakowania
chusteczek siedziałam w kuchni mieszając
zawzięcie łyżeczką w kawie .Myślami byłam
przy wczorajszej rozmowie z Kruczkiem.
-Słucham?
-Cześć Haniu, dzwonie by zapytać
….Kruczek?
-Czy byś się zgodziła by zostać
naszą fotografką …?
Czy ja śnie czy co..
-Hania?-odchrząkuję Łukasz
Nie odpowiadam…
Nie odpowiadam…
Marszczę brwi ,w jednej chwil
staje się biała jak kartka papieru ,czuje jak mój żołądek zaciska się w małą
pętelkę a nogi mam jak z waty .. co ja mam mu powiedzieć ? może najlepiej
się odłączyć i udać że tej rozmowy nie było ?..
-Proszę Hania posłuchaj wiem że
jesteś ..-Czemu, czemu ja ?
-Nie, mogę przepraszam –odpowiada
,czując jak szklą mi się oczy
-Proszę przemyśl ,potrzebujemy
cię…
Dodaje po chwili ciszy….
-Będę cię tak męczyć jak się
zgodzisz
Uśmiecham się blado ,ale nie na tyle wystarczająco aby przerwać
spływające ciurkiem łzy…
-Nie odpuścisz ?
-Nie ,nie ma mowy.
-Na ile?-pytam rzeczowo
przerywając panująca miedzy nami cisze
-Na czas zawodów, później sama
zdecydujesz ,to co ?-pyta nadzieją w głosie
Przełykam głośno ślinę, kręcąc niedowierzaniem
głową
-Ok
-Wiedziałem że się zgodzisz
Parskam śmiechem …
-Dobrze więc widzimy się jutro?
Dziękuje ci Haniu..
-Jezu-Po chwili jednak do tarło
na co się zgodziłam ale było już za późno…
Tak na prawdę nie wiedziałam dla
czego się zgodziłam? Czy tak bardzo chciałam zobaczyć te błękitne tęczówki ?
Czy tak naprawdę chciałam zobaczyć tylko jego. Sama nie wiem ? , miałam co do
tego wyjazdu wątpliwości .
~*~
Po godzinnej walce w końcu upchnęłam do bagażnika ostatnią walizkę
z sprzętem i zająłem miejsce kierowcy, zapalając silnik, chwyciłam za
kierownicę i oparłam na niej czoło,
Co ja robię ? !! -krzyczałam przed siebie ,uderzając głową o
kierownicę byłam kompletnie rozdarta ,po czym pozwoliłam, aby wstrzymywany od
kilku godzi szloch ,ponownie wstrząsnął moim ciałem .Tak cholernie bałam się
tam jechać, bałam, nie chciałam ponownie
się rozczarować doznać tego bólu ! On ma karierę jest liderem a ja ? jestem
zwykła dziewczyną która sobie robi nadzieje na wielką miłość ? I do tego jest
moim przyjacielem .
-Debilka!, kompletna debilka ! -ponownie wylatuje zemnie
porcja łez, mój świeży makijaż szlak trafił ! Jak wszystko !
Miało być tak pięknie ,a skończył się tak jak zawsze
ponownie jadę do Zakopanego .Miałam być twarda ale przerosło mnie to !Jak
spojrzę mu w oczy ?No jak ?Wyjechałam by oszczędzić nam cierpienia a teraz ,wiem
ile było bólu i wspomnień .
I muszę teraz temu czoła stawić.
Krople deszczu ponownie uderzyły o szybę samochodu co raz
mocniej .Dorównywały mojemu płaczu .Mój szloch jest silniejszy ode mnie nie mam
wystarczająco siły by przerwać to .Przyrzekłam ze nie wrócę tam a jednak
zrobiłam to przyjęłam propozycje od Łukasza Kruczka .
Hanka idiotko nie płacz !
Dość !!.Nie muszę się przywołać do porządku .Spojrzałam w
lusterko na mojej twarzy wymalował się grymas ,jak ja wyglądam ?, jak potwór
lub coś gorszego.
Wyjechałam na drogę i skierowałam się w stronę autostrady. Wziełam głęboki oddech, i włączyłam radio, oczyszczając głowę ze wszelkich myśli. Teraz byłam tylko ja i bezkresna droga do Zakopanego.
Wyjechałam na drogę i skierowałam się w stronę autostrady. Wziełam głęboki oddech, i włączyłam radio, oczyszczając głowę ze wszelkich myśli. Teraz byłam tylko ja i bezkresna droga do Zakopanego.
Paulo Coelho
Kto tęsknił ?,bo ja bardzo :*
Dzisiaj odwołali skoki w Oslo :(
Ale za to mam dla was pocieszenie <3
Czy wiecie że Łukasz Kruczek zrezygnował ...?
Nie wiem jak wy ,ale ten rok jest dobijający najpierw Gregor a teraz Kruczek :(
Do następnego :*
KOMENTARZ =MOTYWACJA
Witaj!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dopiero teraz trafiłam na Twojego bloga :(
Wspaniałe opowiadanie! Główni bohaterowie są niezwykle intrygujący.
Dość rzadko wpadam na historie z Kamilem dlatego bardzo się cieszę, że to o nim zdecydowałas się pisać.
Z pewnością tutaj zostaję! ;*
Czy mogłabyś mnie informować o nowościach?
Jeśli masz czas i chęci to zapraszam również do siebie:
http://there-is-this-girl.blogspot.com
Pozdrawiam, Camille.
Kochana, przepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, mimo że zapraszałaś mnie znacznie wcześniej. :( Moja doba jest zbyt krótka. :(
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba! :D
Jest mi tak bardzo szkoda Kamila...
Zarówno tutaj, w Twoim opowiadaniu, jak i w rzeczywistości. Faktycznie pogubił się w skokach, nie potrafi znaleźć złotego środka, by przezwyciężyć to, co go blokuje. Kiedy po jego skoku widzę tylko smutny uśmiech albo sam smutek, serce mi się kraja... On potrzebuje wsparcia. Tutaj nie otrzymuje go nawet od żony. Dlaczego Ewa nie chce przyjechać? Dlaczego znalazła sobie jakąś bezsensowną wymówkę? :/
Jestem niesamowicie ciekawa, jak poradzi sobie Hania. :)
Widać, że jest jej ciężko, ale może to tylko obawy i w rzeczywistości wszystko będzie dobrze? :D
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ^^
Buziaki! ;*
Kochana :* dziękuje za twój komentarz,każdy wasz kolejny komentarz daje mi siłę do dalszego pisania :* :*.Następny rozdział mam nadzieje że nie długo pojawi się :* oczywiście po informuje cię o nim <3
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
świetne bardzo dobre opowiadanie czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń