Bez słowa Adam zamknął mnie
w szczelnym uścisku. Nie mogłam określić co czuje bo nawet nie mogłam oddychać,
ale chciałam bym aby trwało to dłużej, brakowało mi właśnie tego, aby ktoś mnie
przytuli i powiedział ‘’będzie dobrze,,
~*~
Oboje
staliśmy w milczeniu ,Małysz stał oparty o ścianę głęboko zastanawiał się na czymś
,patrzył niepewnie w moim kierunku, po wyrazie jego twarzy ujrzałam spłuczcie,
litość .Odwróciłam napięcie głowę w stronę okna .Oparłam głowę o zimną ścianę i
spojrzałam w przestrzeń za oknem .Zaciskam z całej siły powieki by nie uronić
kolejne łzy. Cisza zaczęła robić się niezręczna, ale nie chciałam jej
przerywać.
Momentalnie czuje
dłoń Adama na swoim ramieniu ,wysilam się na delikatny
uśmiech i odruchowo zerkam na twarz mężczyzny .
-Haniu, nie
sądzisz, że przyszła pora powiedzieć prawdę Kamilowi??-Małysz chwyta moją dłoń
impulsywnie jakby chciał dać mi otuchy..
-Nie, to nie
możliwe- wtrąciłam się w zdanie-nie chce mu niszczyć małżeństwa...
-Hania
gdybyś potrzebowała moje pomocy mów …-powiedział wyraźnie zmieszany. Objął mnie
ramieniem całując mnie w czubek głowy .
~*~
– Napijesz
się czegoś? –proponuje
- Herbaty
Po kilku
minutach siadam naprzeciwko Adama, stawiając przed nami dwa kubki z parującym
napojem.
-Dziękuję
-Opowiadaj,
jak tam u ciebie, wszystko w porządku?-Na to pytanie moja szczęka momentalnie
sama się zaciska. Wiem że cokolwiek bym powiedziała Adam i tak mi nie uwierzy.
Spuściłam
wzrok na swoje dłonie i zmarszczyłam brwi, nie do końca wiedząc, co mam
powiedzieć, aby wyjaśnić to, co czuję.
-Nie wiem,
kompletnie nie wiem, zgubiłam się –wyznałam chowając twarz w dłonie.
Cholera Zgubiłam się we
własnych uczuciach!! To mnie przerasta...Czuje się bez brona jak dziecko we mgle…
Po moich
policzkach spłynęły łzy, na sama myśl, jaką jestem idiotką. Czemu tak łatwo się podałam?
-Haniu-otarłam
szybko łzy i spuściłam wzrok na buty, nie chce by Małysz, mi okazywał litość. Kłamiesz!
-Ponoć wiara
czyni cuda. Musisz wierzyć ,że …
-…że się
uda-dokończyłam zdanie , zanim Adam zdążył to zrobić. Miał racje .
-Właśnie-przytaknął
-To co? Może
najpierw odwiedzisz chłopaków? –Zmienia
po chwili temat
-Nie wiem
czy to dobry pomysł - mruknęłam pod nosem, czując jak mnie pieką policzki
Odwróciłam
głowę widząc jego przenikliwe spojrzenie.
-Boisz się-prycham
pod nosem i spoglądając w bok, zagryzając wargę w namyśle. Czy to tak widać?
-Trochę-wyznałam,
spuściłam diametralnie głowę, czując jak na pływają mi do oczy łzy. Z całych
sił starałam się, aby mój głos zabrzmiał pewnie i obojętnie.
-Oni wszyscy
mają do mnie żal –odpowiadam cicho ,zagryzając nerwowo wargę . Nawet Kamil..
-Haniu-poczułam
na swoim ramieniu ciepłą dłoń Adama, podniosłam głowę ,obserwując jego twarz, miał
ciepły ,szczery uśmiech- Nie możesz stać bezczynie .
W moich
oczach momentalnie zebrały się łzy, ale chciałam być silna. Siedziałam nie ruchomo,
analizując słowa Adama .
W pewnej chwili zauważam ,że delikatnie macha ręką żebym poszła za nim. Wiem co ma na myśli…I tego właśnie się obawiam ...
~*~
Zatrzymałam
się przed samochodem , moja prawa dłoń spoczywała na klamce. Spojrzałam z
pretensją na Adama robiąc maślane oczy .
Napotkałam jego karcące spojrzenie .Przełknęłam ślinę ,posłusznie wsiadłam do samochodu.
Napotkałam jego karcące spojrzenie .Przełknęłam ślinę ,posłusznie wsiadłam do samochodu.
Bałam się
,Bałam się dowiedzieć prawdy. Tego co tak bardzo nie dopuszczam do głowy,
twojej reakcji. Bałam się usłyszeć od ciebie –osoby która kocham nad życie .Tak
bardzo boje się twoich słów, wiem że każde słowo twoje mnie zrani, także mam
świadomość ze twoje słowa będą prawdziwe.
Chciałam sama
dźwigać ten ciężar . Nie chciałam cię skrzywdzić teraz już wiem ze obje
ucierpieliśmy. To było straszne, wiedzieć ,że to ja popełniłam błąd ,uciekłam
przed strachem .Nie walczyłam o ciebie, wolałam uciec. Przegrałam
To była
cisza przed burzą, Początek tej przerażającej prawdy.
,,Prawdziwy ból nie objawia się w łzach "